To nie jest odważna instalacja,
która ma podkreślić coś bardzo hipsterskiego w letniej kolekcji Armaniego. To
jest po prostu bardzo standardowy zespół kabli w Bukareszcie.
O wężowych splotach tych kabli
można by pewnie napisać jakąś odę. Można by też tropić od kiedy tak jest czy to
niedbalstwo XIXwieczne czy właśnie komunistyczne? Jednak, ja sądzę, że niedbalstwo
nie wymaga żadnego śledztwa, lenistwo tłumaczy się samo przez się.
Więc, kiedy w górskich
miasteczkach widzę niezdjęte świąteczne lampki (ale się nie palą!) to już się
bardziej uśmiecham niż dziwię. Kiedy Mikołaja widzę normalnie w schronisku na
górskiej polanie, w lipcu, to sobie myślę, że to nawet urocze, w sumie takie
góry piękne, to i Boże Narodzenie może być zawsze. Merry Christmas!
O 10 wychodzę na kawę do malej
knajpki. Szukam Mikołaja. Jest. Między obrazkiem z Casablancą (trochę krzywy
Bogart) a plakatem ze Zmierzchu. Dopiero, gdy kończę kawę, uświadamiam sobie,
że może to nawet trochę dziwne jest, że siedząca obok para (kobieta i
mężczyzna, średni wiek, średnia uroda, średni status materialny) zamawia sobie
po piwku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz