piątek, 21 września 2012

golabki nazywaja sie sarmale i sa z Turcji

Bukareszt jest jakby zawiala go polska jesien. Zimno, pada. Psy maja mokre futra i smutne oczy. Idealny dzien na ciepla ciorba de burta. I pare slow o rumunskiej kuchni.

Kuchnia ta w charakterze przypomina polska, pozywna jest ona, zawiesista, raczej miesna i powazna. Na niedzielny obiadek dostaniesz kotlecik i ziemniaczki. Nawet mozesz je dostac w akompaniamencie buraczkow. A jednak roznica lezy w detalach. Wiecej tu papryki, cukinii, baklazana (doskonalego, prazonego). Troche jest bardziej srodziemnomorsko, troche czasem turecko. Z tureckiego z reszta nazwa zupy - ciorba. Jeden z popularniejszych rodzajow przypomina polskie flaczki. Z Turcji pochodzi tez danie uwazane za jedna s tradycyjnych potraw czyli sarmale. A te sarmale to nic innego jak nasze golabki, tylko mniejsze i czesto w lisciach winogron zamiast kapusty.

Czyms so sie nieodlacznie z Rumunia kojarzy na pewno jest tez mamalyga. Papka z kaszy kukurydzianej, pozywna, kleista, bez wyraznego smaku. Podawana zamiast ziemniakow. I nie taka latwa do ugotowania. Kasze trzeba wrzucic na gotujaco sie wode w idelanym momencie. Ja sie nie odwazylam sprobowac.

Madre rumunskie prawo pozwala pedzic alkohol na wlasny uzytek wiec na wsi poczestuja was wlasna tuica lub palinca. A nawet w miescie udalo mi sie dostac wspaniala domowa wisniowke. Prawdziwa finezje jednak odnalezc mozna w winach. Nawet za dosc studenckie ceny raczyc tu sie mozna winami ktorych nie powstydzilyby sie Wlochy i Francja. Ja najbardziej lubie Cotnari i Murfatlar. Zwlaszcza biale.

Jednak mimo tej milosci do wina Bukareszt kojarzyc mi sie juz zawsze bedzie z lemoniada. Lemoniada w Polsce to nie jest to. Absolutnie. Tylko tu podaje sie ja najczesniej w politrowych dbanuszkach i ze slomka. Mocno lub mniej kwasna, z mieta, slodzona cukrem badz miodem. Orzezwiajaca i doskonala.

Choc dla sprawiedliwosci napisac musze, ze bylam tu w bardzo dobrej herbaciarni to ogolna konkluzja jest taka ze...Rumunii nie kochaja czarnej herbaty, ani herbaty wogole chyba.Kojarzy sie wielu z chorowaniem a nie populudniowym napojem. Czasem nawet w barze czy osiedlowym sklepiku nie dostaniesz zwyklego earl greya. Za to wybor herbat ziolowych w markecie przypomina polskie zielarskie. Uwaga. Do tych ziolowych herbat zalicza sie tez tania i pyszna lawendowa.

Bukareszt, jak na stolice przystalo oferuje niemal wszytskie kuchnie swiata. Najpopularniejsze sa tu chyba jednak restauracje wloskie. I pizza w Rumunii duzo bardziej przypomina wloska, niz ta w Polsce. Dosc ciekawie jak na miejsce tyle lat pod panowaniem tureckim, nie znajdziesz tu zbyt wielu tureckich kebabow a la Warszawa. Juz predzej libanska albo egipska shoarme.No i precle - covrigi. Sadzac po popularnosci, to jest jakies narodowe danie. Na kazdym rogu jest covrigarie, a w niej precelki w wersajch bazowych z makiem lub sezamem i jakas odmiana na slodko. Najczesciej z rodzynkami. A w moim ulubionym miejscu z miodem i orzeszkami.W takiej covrigigarni na ogol kupisz tez kefir do popicia i juz szybka przegryzka gotowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz