Taki tytuł nosiło
sympozjum zorganizowane przez Narodowy Bank Rumunii we wspolpracy z ambasada
polska w Bukareszcie. A dotyczyło ono faktów pewnie zbyt malo znanych przeciętnemu
Polakowi. Zanim wiec książkę o tych wydarzeniach przetłumaczą na polski, a TVP
sfinansuje film dokumentalny, pokrótce opowiem.
Zasoby polskiego złota
z Narodowego Banku Polskiego zdecydowano sie wywieźć z kraju juz 9 września. 12tego
złoto rozpoczęło wędrówkę do portu w Konstancy, skąd miało popłynąć najpierw do
Turcji. Docenić należy nie tylko fakt ze Rumunia pomogła w organizacji i
zabezpieczeniu transportu (za darmo!), ale ze w ogóle sie na niego zgodziła. Wszystko
musiało odbyć sie w pełnej konspiracji. Rumunia pełna byla niemieckich szpiegów,
a jej ogłoszona 3ego września neutralność, zabezpieczona życzliwością wobec
Rzeszy i dostawami ropy. Niemiecki ambasador Fabricus dowiedział się o
transporcie, ale nie znal szczegółów. Grozili poważnymi konsekwencjami za to
rzekome pogwałcenie neutralności, ale premier Gafencu zaprzeczali, ze taki
transport się odbywa i pomagał dalej.
Lwia część polskiego złota
rozpoczęła wiec fascynującą wędrówkę do Afryki Poln, potem Francji, WB, USA (odsyłam
do pracy prof. Rojka z UJ - "Odyseja polskiego złota"). Niewielka część,
która została w Rumunii, strzeżona była jak własna i w 1940 razem z rumuńskim
zlotem ukryta w jaskini nieopodal klasztoru Tamis.
Tymczasem sytuacja
polityczna Rumunii ulegała przetasowaniom. Początkowo neutralna, w 1940 Rumunia
przystąpiła do wojny po stronie państw Osi, a niedługo potem autorytarne rządy rozpoczął
gen. Antonescu. Ustępstwa wobec Rzeszy nie uchroniły jednak Rumunii przed
stratami terytorialnymi - Besarabii i części Bukowiny (na rzecz ZSRR) oraz części
Siedmiogrodu (na rzecz Węgier). Te wydarzenia oraz koszt walk pod Stalingradem przygotowały
grunt pod kolejna zmianę - obalono Antonescu, a Rumunia przystąpiła do walki po
stronie aliantow (1944). Cały ten czas polskie złoto leżało zamurowane w jaskini,
a w 1947 wróciło do Polski bez kompensacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz