piątek, 3 sierpnia 2012

było o literaturze, będzie o języku



Nie mówię po rumuńsku. Im dłużej ten stan trwa tym bardziej staje się nieznośny. Umiem powiedzieć dzień dobry, do widzenia, proszę, dziękuję oraz rumianek i żurawina. Żurawina to merişor. S z ogonkiem czytamy jako sz. Właśnie sobie uświadomiłam, że nawet nie wiem jak jest pomidor. Za to wiem, jak jest precel. Bo precle są to wszędzie, jeszcze o tym napiszę. Covrig. Precelek – covrigi.

Rumuński jest najbliższy łacinie ze wszystkich języków romańskich. Eliade z dumą wylicza słowa, jakie w niezmienionej formie przetrwały w rumuńskim od czasów Trajana. Wymienia je z takim ukontentowaniem, i w takiej ilości, że nie zapamiętałam żadnego. Rumuński czasem brzmi jak włoski, a czasem znów bardzo słowiańsko. Tak to „da”. Nie to „nu”. To przecież brzmi jak po naszemu.

Są też naleciałości francuskie. Bardzo wyraźne, zwłaszcza kiedy się czyta. Dziękuję można powiedzieć merci. Ponoć Rumunom łatwo przychodzą wszystkie języki romańskie. Kiedy wyjeżdżają na Erasmusa do Hiszpanii, mają osobne kursy, bo uczą się szybciej niż wszyscy. Słyszałam, że ze znajomością języków germańskich pensja jest wyższa.

W Rumunii mówię po angielsku. Zaskakująco często to działa bez zarzutu. Jak wrócę do Polski, sprawdzę, czy u  nas też tak łatwo znaleźć osobę z angielskim, w sklepie, na stacji, w kasie z biletami do filharmonii i na polu namiotowym.

Kiedy muszę załatwić coś trochę bardziej skomplikowanego piszę sobie kartki, używając słownika. Lubię to. Niemową czuję się kiedy ktoś mnie nie rozumie. Kiedy za kartkę dostaję to co chciałam czuję się panią sytuacji. 

Ps. Kapliczka stoi sobie spokojnie gdzieś w Transylwanii. Ma tyle wspólnego z językiem rumuńskim, że jest z Rumunii.

1 komentarz:

  1. tak przez przypadek natknelam sie na twoj blog. zostalam tydzien temu wyslana z pracy do bukaresztu i oprocz towarzyszy pracowych, nie znam tu nikogo. jesli dopadnie cie nuda i chcialabys sie podzielic wrazeniami z rumuni, to ja bardzo chetnie :) dzohnny @ gmail.com

    OdpowiedzUsuń