poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Cyrk must go on!


21 sierpnia rumuński Trybunał Konstytucyjny uznał referendum, które miało zdjąć z urzędu prezydenta Basescu, za nieważne ze względu na niespełnienie wymogu frekwencji. Prezydent wróci więc do sprawowania obowiązków. Premier uznał, że głosowanie w trybunale było polityczne a jego wyrok niezgodny z wymogami demokracji i wolą Rumunów, ale nie może zrobić nic innego niż podporządkować się decyzji trybunału. W trakcie i po głosowaniu odbyły się protesty przeciw prezydentowi Basescu.

Wśród sześciu sędziów głosujących za unieważnieniem referendum, znalazła się sędzina Aspazia Cojocaru nominowana przez PSD – partię, z której wywodzi się premier. Sędzina ostro zareagowała na potępiające wypowiedzi członków koalicji rządzącej – „Jeśli nie było wystarczającej frekwencji, co mogłam zrobić?  Spytajcie moich studentów, jeśli ktokolwiek powie inaczej, dajcie mi znać. Gdzie jest problem, skoro nie było frekwencji? Nie chce iść do więzienia, nie wolno łamać prawa! Co to znaczy gdy pan Predescu [jeden z trzech sędziów, który uznał referendum za wiążące] mówi, że „walczyliśmy ze wszystkich sił”? Niech walczy dalej sam, ja nie będę łamać prawa!”  

Komisja Europejska oraz Europejska Partia Ludowa wezwały do podporządkowania się decyzji trybunału i wyraziły nadzieje, że kryzys polityczny się zakończy. Leja minimalnie umocniła się w stosunku do euro.


Nikt jednak nie spodziewa się, że prezydent i rząd zaczną współpracować w pełnej harmonii. Listopadowe wybory do parlamentu z pewnością zaostrzą polityczną walkę. Mandat prezydenta wygasa dopiero w 2014 roku.

źródła:
http://www.nineoclock.ro/traian-basescu-returns-to-office-after-referendum-invalidated/
http://www.economist.com/node/21560922


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz