21 sierpnia rumuński Trybunał
Konstytucyjny uznał referendum, które miało zdjąć z urzędu prezydenta Basescu,
za nieważne ze względu na niespełnienie wymogu frekwencji. Prezydent wróci więc
do sprawowania obowiązków. Premier uznał, że głosowanie w trybunale było
polityczne a jego wyrok niezgodny z wymogami demokracji i wolą Rumunów, ale nie
może zrobić nic innego niż podporządkować się decyzji trybunału. W trakcie i po
głosowaniu odbyły się protesty przeciw prezydentowi Basescu.
Wśród sześciu sędziów głosujących
za unieważnieniem referendum, znalazła się sędzina Aspazia Cojocaru nominowana
przez PSD – partię, z której wywodzi się premier. Sędzina ostro zareagowała na
potępiające wypowiedzi członków koalicji rządzącej – „Jeśli nie było wystarczającej
frekwencji, co mogłam zrobić? Spytajcie
moich studentów, jeśli ktokolwiek powie inaczej, dajcie mi znać. Gdzie jest
problem, skoro nie było frekwencji? Nie chce iść do więzienia, nie wolno łamać
prawa! Co to znaczy gdy pan Predescu [jeden z trzech sędziów, który uznał referendum
za wiążące] mówi, że „walczyliśmy ze wszystkich sił”? Niech walczy dalej sam,
ja nie będę łamać prawa!”
Komisja Europejska oraz
Europejska Partia Ludowa wezwały do podporządkowania się decyzji trybunału i
wyraziły nadzieje, że kryzys polityczny się zakończy. Leja minimalnie umocniła
się w stosunku do euro.
Nikt jednak nie spodziewa się, że
prezydent i rząd zaczną współpracować w pełnej harmonii. Listopadowe wybory do
parlamentu z pewnością zaostrzą polityczną walkę. Mandat prezydenta wygasa
dopiero w 2014 roku.
źródła:
http://www.nineoclock.ro/traian-basescu-returns-to-office-after-referendum-invalidated/
http://www.economist.com/node/21560922
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz