czwartek, 2 sierpnia 2012

Tam, gdzie Argesz, w dolinie


Cerkiew metropolitalna w Curtea de Argeş istnieje naprawdę w Curtea de Argeş. Istnieje też w postaci swojego wizerunku na banknocie o nominale jeden lej w pięknym zielonym kolorze, zielonym jak świeży groszek. Ponadto istnieje w każdym porządnym przewodniku turystycznym, a także w pieśni o Mistrzu Manole. Nie do końca wiadomo czy to cerkiew wyrasta z legendy, czy legenda z cerkwi. Być może obie wypływają z pobliskiego źródełka.

Jedno natomiast jest pewne: pieśń o Mistrzu Manole jest nie mniej ważna niż piękny, jasny budynek. Istnieje bowiem kilka wersji pieśni. A pieśń wtedy się zmienia, kiedy jest żywa.

Ja podaję za J.Ficowskim.

Otóż wszystko zaczyna się od szukania miejsca na budowę. Miejsca szuka pan, a z nim dziesięciu majstrów, dziesiąty to mistrz Manole. Spotykają pasterza, a pan pyta go o miejsce, gdzie

stoją mury puste i gołe,
rozwalone na poły.

 Pasterz mówi, że złe to miejsce, bo gdy widzą jej psy wyją jakby na pogrzeb. Pan decyduje, że tam też stanąć ma cerkiew. 

Majstrowie otrzymują proste polecenie w stylu wschodniej dyktatury – „za pracę Twą miecz albo trzos”. Budują więc dzielnie, ale na próżno. Co zbudują za dnia, w nocy obraca się w gruzy. Pan grozi, że ich zamuruje jeśli cerkiew nie stanie!

Manole śni sen, a w śnie śni mu się rozwiązanie, którego wolałby nie wyśnić. Zły duch przestanie prześladować majstrów jeśli w murach zamuruje się żonę lub rodzoną siostrę, któregoś z budujących. Umawiają się więc, że smutny los spotka pierwszą kobietę, która przyjdzie ich odwiedzić.

Rano Manole wspina się na rusztowanie i kogo widzi? Swoją młodą żonę! Prosi więc Boga by zesłał wielki deszcz, by zawrócił ją z drogi. Bóg modlitwy wysłuchuje, ale rzęsista ulewa nie zatrzymuje kobiety. Manole modli się o wiatr, który łamał by drzewa. Ale kobieta idzie dalej.

Manole całuje ją i wita radośnie. A potem proponuje zabawę, żart, że tak na niby ją zamuruje. I już w milczeniu układa kamienie. Żona na początku śmieje się, ale gdy

Już muru potęga
coraz wyżej dosięga
aż po kostki u nóg jej
aż po łydki bielutkie
po kolana dziewczęce

Zaczyna się bać i prosić o zmiłowanie. Gdy:

Objął żonkę mur ciasno
aż po kostki u stóp jej
aż po łydki bielutkie
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode!

Wyznaje że wraz z nią zginie dziecko, które nosi pod sercem. Ale Manole milczy i pracuje dalej.

I ogarniał ją murem
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode,
aż do ust jej różanych,
aż do oczu spłakanych.

Ofiara przynosi wyśniony rezultat i majstrowie kończą budowę. Kiedy pan z zadowoleniem ogląda wynik ich pracy, pyta majstrów stojących na dachu czy potrafiliby jeszcze piękniejszą budowlę postawić. Zachęceni sukcesem przechwalają się, że tak. Więc pan nakazuje swym sługom zabrać drabiny i zostawić majstrów na dachu na głodową śmierć. Wszystko by nie powstała równie piękna cerkiew.


Majstrowie budują sobie skrzydła z gontów, ale są one zbyt ciężkie i kiedy próbują poderwać się do lotu, spadają na ziemię i umierają. Kiedy ma skoczyć Manole, słyszy jak z muru rozlega się głos.

Mężu! Majstrze Manole!
Mur już dusić mnie zaczął,
moje piersi tak płaczą,
dziecko w łonie mym ginie
w tej ostatniej godzinie!

Nim Manole skacze, pęka mu serce.

Spadło martwe już ciało
Co się w miejscu tym stało?
Stała się studzieneczka
a w niej wody troszeczka
Słonej wody dziś da mi,
bo zmieszanej ze łzami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz