Cerkiew metropolitalna w Curtea
de Argeş istnieje naprawdę w Curtea de Argeş. Istnieje też w postaci swojego
wizerunku na banknocie o nominale jeden lej w pięknym zielonym kolorze,
zielonym jak świeży groszek. Ponadto istnieje w każdym porządnym przewodniku turystycznym,
a także w pieśni o Mistrzu Manole. Nie do końca wiadomo czy to cerkiew wyrasta
z legendy, czy legenda z cerkwi. Być może obie wypływają z pobliskiego
źródełka.
Jedno natomiast jest pewne: pieśń
o Mistrzu Manole jest nie mniej ważna niż piękny, jasny budynek. Istnieje
bowiem kilka wersji pieśni. A pieśń wtedy się zmienia, kiedy jest żywa.
Ja podaję za J.Ficowskim.
Otóż wszystko zaczyna się od
szukania miejsca na budowę. Miejsca szuka pan, a z nim dziesięciu majstrów,
dziesiąty to mistrz Manole. Spotykają pasterza, a pan pyta go o miejsce, gdzie
stoją mury puste i gołe,
rozwalone na poły.
rozwalone na poły.
Pasterz mówi, że złe to miejsce, bo gdy widzą jej psy wyją jakby na pogrzeb. Pan decyduje, że tam też stanąć ma cerkiew.
Majstrowie otrzymują proste
polecenie w stylu wschodniej dyktatury – „za pracę Twą miecz albo trzos”.
Budują więc dzielnie, ale na próżno. Co zbudują za dnia, w nocy obraca się w gruzy.
Pan grozi, że ich zamuruje jeśli cerkiew nie stanie!
Manole śni sen, a w śnie śni mu
się rozwiązanie, którego wolałby nie wyśnić. Zły duch przestanie prześladować
majstrów jeśli w murach zamuruje się żonę lub rodzoną siostrę, któregoś z
budujących. Umawiają się więc, że smutny los spotka pierwszą kobietę, która
przyjdzie ich odwiedzić.
Rano Manole wspina się na
rusztowanie i kogo widzi? Swoją młodą żonę! Prosi więc Boga by zesłał wielki deszcz,
by zawrócił ją z drogi. Bóg modlitwy wysłuchuje, ale rzęsista ulewa nie
zatrzymuje kobiety. Manole modli się o wiatr, który łamał by drzewa. Ale
kobieta idzie dalej.
Manole całuje ją i wita radośnie.
A potem proponuje zabawę, żart, że tak na niby ją zamuruje. I już w milczeniu
układa kamienie. Żona na początku śmieje się, ale gdy
Już muru potęga
coraz wyżej dosięga
aż po kostki u nóg jej
aż po łydki bielutkie
po kolana dziewczęce
coraz wyżej dosięga
aż po kostki u nóg jej
aż po łydki bielutkie
po kolana dziewczęce
Zaczyna się bać i prosić o
zmiłowanie. Gdy:
Objął żonkę mur ciasno
aż po kostki u stóp jej
aż po łydki bielutkie
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode!
aż po kostki u stóp jej
aż po łydki bielutkie
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode!
Wyznaje że wraz z nią zginie
dziecko, które nosi pod sercem. Ale Manole milczy i pracuje dalej.
I ogarniał ją murem
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode,
aż do ust jej różanych,
aż do oczu spłakanych.
aż do krągłych jej bioder
aż po piersi jej młode,
aż do ust jej różanych,
aż do oczu spłakanych.
Ofiara przynosi wyśniony rezultat
i majstrowie kończą budowę. Kiedy pan z zadowoleniem ogląda wynik ich pracy,
pyta majstrów stojących na dachu czy potrafiliby jeszcze piękniejszą budowlę
postawić. Zachęceni sukcesem przechwalają się, że tak. Więc pan nakazuje swym
sługom zabrać drabiny i zostawić majstrów na dachu na głodową śmierć. Wszystko
by nie powstała równie piękna cerkiew.
Majstrowie budują sobie skrzydła
z gontów, ale są one zbyt ciężkie i kiedy próbują poderwać się do lotu, spadają
na ziemię i umierają. Kiedy ma skoczyć Manole, słyszy jak z muru rozlega się
głos.
Mężu! Majstrze Manole!
Mur już dusić mnie zaczął,
moje piersi tak płaczą,
dziecko w łonie mym ginie
w tej ostatniej godzinie!
Mur już dusić mnie zaczął,
moje piersi tak płaczą,
dziecko w łonie mym ginie
w tej ostatniej godzinie!
Nim Manole skacze, pęka mu serce.
Spadło martwe już ciało
Co się w miejscu tym stało?
Stała się studzieneczka
a w niej wody troszeczka
Słonej wody dziś da mi,
bo zmieszanej ze łzami.
Spadło martwe już ciało
Co się w miejscu tym stało?
Stała się studzieneczka
a w niej wody troszeczka
Słonej wody dziś da mi,
bo zmieszanej ze łzami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz