Siedzimy na ławce na starówce.
Cztery trochę zmęczone dziewczyny z Polski. Jest około godziny 19.
Facet ma pewnie ok.50 i siwą
skroń. Koszula czarna, rozpięta do połowy.
Nagle pada pierwsze pytanie. Po
angielsku. Pan pyta czy my mamy takie ulice u nas w kraju? My patrzymy na bruk
pod stopami z mieszkanką tępoty i niedowierzania. No, tak, yyyyy, no mamy. A
skąd jesteśmy? Z Polski jesteśmy!
To było pierwsze i ostatnie
szablonowe pytanie.
1798, rok
pomyłki wieszcz wybaczy.
Honor uratowany.
Wtedy pan-czarna koszula-a skroń
siwa mówi: Prus… I zawiesza głos, i zimny pot nas oblewa, no bo bez przesady
nikt nie wie kiedy się urodził Prus! Całe szczęście pan pyta o imię. To wiemy.
Wiemy też kim jest Andrzej Wajda,
a nawet kto to Zbyszek Cybulski. I że zginął pod pociągiem. I tak, był
przystojny, miał to coś, tak, mimo okularów.
Pan w czerni i siwiźnie mówi w
końcu, że on jest profesorem literatury, że dlatego wie. I że nam dziękuje za
rozmowę, do widzenia. Szeroki uśmiech. Szarmancki półukłon.
Siedzimy na ławce na starówce.
Cztery trochę zmęczone dziewczyny z Polski. Wciąż jest w sumie około godziny 19.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz